W swoim "muzycznym" życiu przechodziłem przez wiele różnych dziedzin. Począwszy od lekkiego rocka, core`a metalu, bluesa, jazzu... i tak się stało, że gdy miałem 20 lat pojawił się Kaliber 44 a potem Paktofonika. Do tej pory znam na pamięć większość tekstów. Było w nich coś innego od większości twórczości hiphopowej pojawiającej się w tamtych latach. Nie ma co porównywać liryki Magika, Fokusa, Raha, Abr Adaba czy Joki z przepiękną "poezją" Liroya, czy Wzgórza Ya-Pa 3. Do tej pory bity, muzyka, teksty Kalibru i Paktofoniki są nad wyraz niepowtarzalne.
I oto powstał film... nie mogłem sobie odmówić przyjemności obejrzenia go w kinie, a nie na kanapie. Spodziewałem się na sali (a sala była pełna) masy nastoletnich "hip-hopowców", którzy prawdopodobnie usłyszeli o Magiku dopiero gdy powstał film, ale jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że prawie połowa osób była moimi równolatkami (czyli + - koło 30 ;)...
I oto powstał film... nie mogłem sobie odmówić przyjemności obejrzenia go w kinie, a nie na kanapie. Spodziewałem się na sali (a sala była pełna) masy nastoletnich "hip-hopowców", którzy prawdopodobnie usłyszeli o Magiku dopiero gdy powstał film, ale jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że prawie połowa osób była moimi równolatkami (czyli + - koło 30 ;)...