Tak sobie pomyślałem, że warto by zrobić cykl filmów oscarowych :) To może tym razem coś co mną zachwyciło: "Witaj w klubie".
Fabuła filmu jest dość prosta. Ron Woodroof (fenomenalna gra Matthew McConaughey), elektryk i zapalony homofob w pewnym monecie swego uroczego, błogiego i pełnego przeróżnych rozrywek (chlanie, ćpanie i sex) życia dowiaduje się, że gdzieś pośród wieczornych uciech zaraził się wirusem HIV. Lekarze nie pozostawiają mu wielu powodów do radości, diagnoza brzmi... 30 dni. Ron rozpaczliwie zaczyna poszukiwać leku na nieuleczalną chorobę, który pozwoli chociaż trochę oddalić wykonanie ogłoszonego wyroku. Poszukiwania cudownego antidotum sa tym bardziej przeraźliwe, gdyż w środowisku, w którym obraca się Ron HIV kojarzony jest tylko z homoseksualistami. Cóż...
W swych poszukiwaniach Ron trafia do Meksyku, gdzie produkowany jest specyfik, który może mieć niezwykłe właściwości wpływające na przedłużenie życia osób zarażonych HIV. Lek ten jednak nie został zaaprobowany przez FDA (Food and Drug Administration - agencja zajmująca się dopuszczaniem leków do stosowania na terenie Stanów Zjednoczonych. Czyli znów Ron napotyka na mur, tym razem administracyjny. Według przepisów nie może stosować specyfiku... czyli zgodnie z przepisami może sobie umrzeć w terminie 30 dni. Ale pomysłowość ludzka nie zna granic...