Ads 468x60px

niedziela, 22 lipca 2012

Prometeusz / Prometheus


No i stało się. Tak długo oczekiwany film Ridleya Scotta zawitał na ekrany kin. Nawet ja postanowiłem podnieść swoje zwłoki z wygodnej kanapy i udać się przed znacznie większy ekran. I to do tego w 3D! 

No to może najpierw pokrótce o akcji filmu. 

Pierwsza scena wprowadza nas w świat obcej cywilizacji... a w zasadzie poznajemy jednego z jej przedstawicieli, który w akcie samozagłady, po wypiciu dziwnej substancji daje początek życiu na Ziemi. Głównych bohaterów: dr. Shaw i Davida poznajemy podczas badań w jaskiniach w jakiś niedostępnych górzystych terenach. Odnajdują na ścianach malowidła sprzed wieeeeelu tysięcy lat ukazujące tajemniczy układ słoneczny. Okazuje się, że taki sam układ jest znajdowany w malowidłach różnych, niezwiązanych ze sobą starożytnych kultur. Jest to impulsem dla szefa pewnej firmy, by wyłożyć biliony dolarów na kosmiczną wyprawę w poszukiwaniu... Inżynierów. W tym celu wybrano różnych specjalistów w poszczególnych dziedzinach naukowych, powiadamiając ich o celu podróży dopiero po przybyciu do celu. I oto są na miejscu... a przed nimi szereg tuneli, komnat, topniejących wazonów, ciał humanoidalnych stworzeń... i kilka nawiązań do serii Obcego. Po dość krótkim czasie okazuje się jednak, że miejsce to wcale nie jest siedzibą stwórców ludzkości, a raczej bazą wypadową dla jej zagłady....

Ridley Scott zapragnął stworzyć swoją własną kosmologiczną baśń o powstaniu świata, ludzi i tego wszystkiego, co nas otacza. Czy "Prometeuszem" odpowiedział na pytania, które pojawiły się w "Obcych"?? Po części tak, jednak niestety w dość chaotyczny, niezgrabny i potargany sposób. Gdyby oderwać film od powiązań z serią o Obcym, można by go uznać za całkiem przyjemne kino sf, co prawda bez jakiegoś super hiper szału, ale wieczór można uznać za spędzony przyjemnie. Jednak po tak intensywnej kampanii reklamowej, tylu odwołaniach, do fenomenalnej serii Obcego, widz spodziewa się jednak większych fajerwerków. Czy zatem uzyskamy odpowiedź, kim był 8 pasażer Nostromo? Hmmm poza tym, że był obcym, stworzonym dla zagłady ludzkości... nic więcej się nie dowiemy.  

Drugim zarzutem jest dość chaotycznie skonstruowana cała historia. Czasem niby to dla zaskoczenia widza wprowadzane są jakieś sceny, ale ostatecznie pozostawiają wrażenie dość... niezwiązanych z całą fabułą. Ot ktoś miał pomysł na fajną scenkę, i trzeba było ją wpleść do scenariusza. Tego wszystkiego nie dopełniają także role bohaterów. Brak niestety jednej, wiodącej postaci, która umiałaby jakoś zgrabnie połączyć tę wielowątkowość w jeden spójny twór. Chyba najlepiej ze wszystkich spisał się Michael Fassbender w roli androida Davida. Ten bezuczuciowy twór, zatruwający bez emocji jednego z głównych naukowców wyprawy, a potem jednak... hmmm czy android może mieć jakieś odczucia? czy tylko zaprogramowana chęć przetrwania, gdy prosi o pomoc? 

No i jedno zdanie odnośnie wersji 3D. W ogóle nie wykorzystano możliwości tej technologii, niestety. 

Film zatem, można odbierać na dwa sposoby: jako zwykły film SF? fajny, jeden z wielu, do obejrzenia. Jako próba wprowadzenia do historii Obcego? Niestety zawodzi. 

Gatunek: Horror, Akcja, Sci-Fi
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Jon Spaihts, Damon Lindelof
Obsada: Noomi Rapace jako Elizabeth Shaw
               Michael Fassbender jako David
               Charlize Theron jako Meredith Vickers
               Idris Elba jako Janek
               Guy Pearce jako Peter Weyland
               Logan Marshall-Green jako Charlie Holloway
               Sean Harris jako Fifield
               Rafe Spall jako Millburn
               Emun Elliott jako Chance
               Benedict Wong jako Ravel

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
 
Blogger Templates